Jak to mówią żadna praca nie hańbi i musimy się czasem łapać różnego rodzaju zajęć. Czasem nie pasujemy zbytnio do jakiejś pracy i nie mamy o niej pojęcia, ale z racji, że potrzebujemy coś na szybko dorobić, to staramy się wkręcić i spróbować swoich sił. Taką sytuację miałem niedawno, gdy musiałem zacząć pracować na budowie. Sprawdziłem na szybko ile zarabia budowlaniec i byłem zadowolony tym, że będzie mi tyle wpadać na konto. Co prawda praca na budowie należy do tych bardzo ciężkich i stawki powinny być tam bardzo duże, ale 3000 złotych na miesiąc na sam początek mi wystarczało. Miałem też zapowiedź tego, że po czasie dostanę jeszcze więcej.
Oczywiście wszystko zależało od tego, czy będę się dobrze sprawował i przyswajał szybko wiedzę. O to też chodzi w pracy na budowie, że jak się ma do niej smykałkę, to bardzo szybko awansuje się na wyższe stanowiska. Ktoś, kto miesza tylko beton bądź podaje cegły przez wiele miesięcy i nie zależy mu na tym, by podejrzeć jakiegoś majstra, zawsze będzie pomocnikiem i ciężko mu się będzie wybić trochę wyżej. Takich ludzi na budowach jest tak naprawdę najwięcej i przez to opinia o tej branży jest tak zepsuta. Nie wszyscy chcą się bowiem garnąć do nauki i jak w innych dziedzinach pracy stoją w miejscu. Prawda jest jednak taka, że każdy kto chce się uczyć ma na budowie dobrze.
Już po miesiącu pracy w mojej nowej firmie dało się zauważyć, że inżynierowie wyciągają tam naprawdę duże pieniądze i nie jest to typowa syzyfowa praca za marne grosze. Kiedyś podczas przerwy śniadaniowej porozmawiałem z tak zwanym majstrem i powiedział mi, że faktycznie gdy zaczynał to nie było kolorowo, ale postanowił, że przyuczy się jak najszybciej najważniejszych robót i że pójdzie w rankingu swojego przełożonego wyżej. Po pół roku był już najlepszym pracownikiem w całej brygadzie, a po roku został opiekunem grupy. Dodał tylko, że niektórzy byli w tej firmie 3 lata przed nim i nie udało im się osiągnąć takiego statusu. Jak więc widać ciężka praca i chęci się opłacają.