Edukacja w Polsce jest zadziwiająco długa. Wpierw osiem klas podstawówki, potem cztery lata szkoły średniej, następnie pięć lat studiów, a i to jak dobrze pójdzie. Znam przypadki osób, które studiowały trzynaście lat. Dorobiły się przy tym jedynie tytułu licencjata. Jeżeli jednak ktoś w pięć czy sześć lat skończył studia często decyduje się na studia doktoranckie. Magister obecnie nie jest tytułem, który cokolwiek znaczy. Jest równie ważny w społeczeństwie, jak matura. Każdy ją ma, niekoniecznie każdy na nią zasłużył. Tak więc ambitne jednostki postanawiają kontynuować swoją edukację nas studiach doktoranckich.
Ile trwają studia doktoranckie? Przeważnie cztery lata
Z tym że przygotowania do studiów doktoranckich zaczynamy już podczas studiów magisterskich. Należy w tym przypadku pisać artykuły, uczestniczyć w konferencjach. Jeżeli nie mamy dobrych relacji z prowadzącym, to możemy mieć zwyczajnie przechlapane i raczej nie mamy co liczyć na studia doktoranckie.
Jednak warto podjąć studia, ponieważ doktoranci mogą liczyć na zniżki w transporcie publicznym, również kolejowym. Gdy ktoś pracuje i nie dojeżdża do pracy samochodem podjęcie studiów wydaje się być zatem opłacalną inwestycją. Zwłaszcza że magistrzy mogą z takich zniżek korzystać tylko do dwudziestego szóstego roku życia w przypadku transportu międzymiastowego. Trochę inaczej wygląda to w transporcie miejskim, ponieważ tutaj każda miejscowość podchodzi do tego indywidualnie.
Z tego, co się orientuje spora część ma zapisane, że studenci mają zniżkę pięćdziesięcioprocentową niezależnie od swojego wieku. Jest to z pewnością dobrze widziane w przypadku gdy kontynuować swoją edukację postanawiają osoby zbliżające się do czterdziestki. Z pewnością w ten sposób inwestują w siebie i dzięki temu w przyszłości miasto nie będzie musiało inwestować w aktywizacje osób po czterdziestym roku życia. Jest to mądra inwestycja.
Same studia doktoranckie to przeważnie problemy
Pamiętać należy, że większość uniwersytetów to administracyjne kołchozy, które nie są w stanie przekazywać informacji pomiędzy piętrami. Musimy się więc liczyć z tym, że o tym, iż mamy prowadzić zajęcia dowiemy się po tym jak już się odbędą. O tym, że my mamy w jakichś uczestniczyć dowiemy się przed czasem, ale będziemy czekać trzy godziny, ponieważ okaże się, że nikt informacji nie przekazał prowadzącemu. No cóż, administracja publiczna niestety nie działa do końca dobrze i na razie musimy z tym żyć. Być może kiedyś znajdzie się jakiś idealista, który to wszystko posprząta i w romantyczny sposób umrze, aby w Polsce administracja działała dobrze. Nie liczyłbym jednak na taką mrzonkę.
Jak wcześniej wspomniałem, studia doktoranckie trwają cztery lata. Jest oczywiście możliwe staranie się w tym czasie o stypendium. Jest ich kilka rodzajów, a do tego jeszcze dobrze by było jakbyśmy uzyskali granty naukowe na swoje badania. To są dodatkowe sumy pieniędzy.
Jako doktoranci musimy znać angielski. Nawet nie w mowie, ale w piśmie właśnie. Nikt już nie publikuje swoich opracowań w pismach polskojęzycznych. Język polski nie jest przecież językiem nauki. Jest nim angielski i w takim jeżyku, przynajmniej w kulturze zachodniej, musimy prezentować swoje naukowe odkrycia. W innym przypadku jest to jedynie pisanie dla pisania.
Większość szanujących się naukowców nie ma po prostu czasu na pracę w języku polskim. My z kolei nie możemy się rozwijać bez konfrontacji naszych przemyśleń czy badań z innymi badaczami. Pamiętajmy, że w nauce najważniejsza jest powtarzalność badań. Jeżeli rezultat jest taki sam to oznacza, że badanie zostało przeprowadzone dobrze.
Dlatego też na przykład wiemy, że szpinak wcale nie ma aż tak zadziwiającej ilości żelaza. Po pierwszym badaniu wykonano kolejne. Okazało się, że w pierwszym badaniu popełniono błąd i źle postawiono przecinek. Dlatego wynik był dziesięciokrotnie wyższy.
Dlatego też jak mamy do czynienia z badaniami powinniśmy sprawdzać, czy ktoś już przeprowadził podobne. Może się okazać, że jest to pierwsze tego typu badanie, co oznacza, że nie może być brane pod uwagę jako prawdziwe. Należy je jeszcze dodatkowo zweryfikować właśnie w postaci powtórzenia.
Jednak przyszłym naukowcom nie powinienem takich oczywistości tłumaczyć. Prawdziwy naukowiec jest w stanie zrozumieć, że popełnił błąd a powtarzanie jego badań nie służy temu aby go krytykować bądź zdyskredytować ale właśnie po to, by udowodnić prawdziwość postawionej tezy bądź odkryciu.
Mam wrażenie, że takiego właśnie nastawienia powinniśmy oczekiwać po lekarzach. Mając dwie opinie będziemy świadomi jakie leczenie może być korzystne.